To prawdziwa kompromitacja stawiać człowieka, przeciwko któremu jest ogólnie sądownictwo polskie zamieszane najwyraźniej chyba nawet kryminalnie, a co najmniej w skandal z nielegalną uległością polityczną, przed takie sądy jako oskarżonego. To nie jest priorytet państwa (zamiast tego np. mogliby "zawiesić postępowanie ze względu na istnienie długotrwałej przeszkody dla jego prowadzenia" -- jest taka możliwość w kodeksie). Zwracam więc uwagę, w kontekście tego poddawania mnie pod osąd chyba przestępcom, na personalia Jakiego z Ministerstwa Sprawiedliwości (teraz ma chyba awansować na szefa "okręgu" warszawskiego... prezydenta Warszawy bodajże) oraz na to, że w tej polityczno-watykańskiej chyba nawet grupie przestępczej dobór ludzi do czegoś złego po nazwisku jest od dawien dawna przyjętą metodą. Nie jest to więc pewnie przypadek, lecz PiS-owska chamska nagonka.
Prokurator MM zatwierdził akt oskarżenia. Jedyny dowód mogący informować o jakimś przestępstwie w tej sprawie, który w przypadku tej sprawy zarazem też informuje, kto ma być sprawcą, jest na k. 72-73 (kopie: w opinii biegłego k. 174 s. 4 oraz ustami męża: k. 244), jest to mianowicie twierdzenie małżeństwa Andrzej Graff i Wanda Graff (kobieta pewnie powtarza po mężu, bo tylko z nim miałem do czynienia), że się do przestępstwa zrobienia zniszczeń w domu przyznawałem.
Ci właściciele jest to więc jedyne źródło dowodowe sprawy. Im zaś przeczę ja jako tutaj człowiek oskarżony.
Twierdzi się też (wyjaśnienia jakiegoś innego oskarżonego nonsensownie, ostatecznie nie przeszło to w tej sprawie), że byłem zainteresowany podsłuchami, ale to nie ma nic do rzeczy, ponadto wymieniłem też (zgodnie ze swym prawem) posadzkę w jednym z pokoi, bo jak podaję była wyjątkowo nierówna i uniemożliwiała korzystanie z pokoju, a właściciel nie chciał jej wymienić, nie było też zgody na narzucenie terminu - to jest ustalone i potwierdzone przeze mnie.
Podsumowując: ci właściciele jest to jedyne źródło dowodowe sprawy co do ewentualnego sprawstwa. Im zaś przeczę ja jako tutaj człowiek oskarżony.
Komentarz: W tego typu sytuacjach ("słowo przeciwko słowu", w dodatku tutaj nie ma tzw. dowodu bezpośredniego co do winy, prawie zawsze wymaganego), jak uczy się studentów, sprawy są przegrywane. Najłatwiej to pokazać na tej to zasadzie, że nawet pozew nie powinien być tutaj wygrany (tzn. sprawa cywilna). Porównanie do pozwu stosuję dlatego, że istnieje tendencja do przyjmowania niższego pułapu dowodowego w sprawach cywilnych, co np. ustawodawca wyraża pojęciem "domniemanie faktyczne", tj. zastępowanie dowodzenia wyciąganiem wniosków (w nauce twierdzi się, że potrzebne jest praktycznie niezawodne wnioskowanie, tym niemniej można bodajże pominąć jakieś bardzo bardzo nieprawdopodobne ewentualności). Poza tym konsekwencje, jakie ustawodawca wiąże ze skazaniem w postępowaniu karnym (skazanie na więzienie wyklucza np. bycie posłem, są też inne ograniczenia, jest Krajowy Rejestr Karny powszechnie wykorzystywany itd.), no i wreszcie też słynna zasada in dubio pro reo (w razie wątpliwości orzekać na korzyść oskarżonego), pokazują, że w każdym razie postępowanie karne powinno mieć wyższe pułapy dowodowe niż cywilne, trudniejsze jeszcze powinno być wygranie takiej sprawy.
Nie powinni więc tego nawet do sądu skierować, tylko umorzyć. Żeby kompromitacja była większa, sprawa ta jest kontynuacją tego oto skandalu (zatrzymanie osoby z ważnym, udokumentowanym prawem do lokalu, a potem oskarżenie jej za wchodzenie tam).
Film z przeglądem akt:
Oto akta: